środa, 24 kwietnia 2013

Ciastko...

Znalazłam w szufladzie paczkę mielonych migdałów, która w połączeniu z chodzącą za mną ochotą na coś słodkiego zaowocowało kruchymi ciasteczkami migdałowymi z przepisu " z zeszytu".





KRUCHE CIASTKA MIGDAŁOWE

250 g mielonych migdałów
250 g mąki
125 g masła
125 g drobnego cukru
skórka cytrynowa
6 żółtek na twardo (ja dałam 3 na twardo i trzy surowe).

Wszystko razem zagnieść.  Ciastka piec w "nie za gorącym piecu"
czyli w około 150 stopniach  przez ok 15 minut aż będą złote.

Polecam z wiśniową konfiturą na wiosenne popołudnie w cichym zakątku pełnym fiołków.

piątek, 12 kwietnia 2013

Twarożek

Twarożek .. taki codzienny produkt. Uwielbiam dobry kwaśny biały ser zarówno z pomidorem (ostatnio przepadam z a wędzonym z Lidla) jak i na słodko z miodem lub dobrym dżemem, powidłami własnej roboty... Wisoną twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką...
Twaróg jako podstawa sernika (kto teraz bawi się w mielenie sera na sernik?) czy jako farsz do pierogów ...

Dziś kupujemy twaróg w sklepie. I już...bo póki co nasze białe sery są świetne...

Kupiłam przed Wielkanocą zgrzewkę (6l) świeżego mleka w butelkach. Termin przydatności miało do dzisiaj. Stało w chłodzie. I całe sześć litrów pięknie się zsiadło chyba drugiego dnia po kupnie. Zsiadło a nie zepsuło jak czasem bywa... zrobiło się gęste, kwaśne bez żadnej goryczy. Litr z przyjemnością wypiłam  ale co zrobić z resztą... Sama  5 litrów nie wypiję.. i tknęło mnie wczoraj. Przecież mogę zrobić twaróg. Tak jak robiła moja Babcia.

Mieszkaliśmy na wsi sami nie mieliśmy krów. Po mleko co drugi dzień chodziłam do sąsiadów z trzylitrową bańką. Nigdy nie udało sie mnie przekonać do mleka wprost od krowy.. łe.. do dziś czuje ten zapach. Ale już takie przefiltrowane (pielucha tetrowa) i schłodzone było pyszne. Piłam wprost z bańki...  i dokarmiałam  okoliczne koty wlewając odrobinę w dołki zrobione w ziemi...
Sprawdzałam też działanie siły odśrodkowej i kręciłam młynki ta bańką pełną mleka (bez pokrywki). Siła odśrodkowa działa bo nie pamiętam żebym się kiedykolwiek tym  mlekiem oblała.
Mama przelewała je do trzech dzbanków (z czego one są? z Fajansu? W brązowych kolorach z zewnątrz a w środku kremowe) które do dziś stoją w kuchni rodziców...
Zwłaszcza latem jedna burza potrafiła sprawić że całe mleko się zsiadło. I wtedy Babcia robiła twarożek.  Pamiętam wiszący "klinek" odciekający ...
Czasem twaróg odciekał na sitku wyłożonym gazą.. uwielbiałam jak wyraźnie odcisnęła się na nim kratka z gazy...  najbardziej lubiłam właśnie ten "kraciasty" reszta tak nie smakowała  :-)


A jak zrobić twaróg... potrzebne jest zsiadłe mleko. To moje długo stało więc było mocno kwaśne i gęste...  Potrzebny jest garnek , gaza (lub tetrowa pielucha- najlepsza).

TWARÓG

5l zsiadłego mleka


Mleko wlewamy do garnka i podgrzewamy powoli aż się wytrąci ser (wyraźnie oddzielą się grudki sera od serwatki). Nie zagotowujemy!!!
Kiedy uznamy że całe mleko się zcieło tworząc grudki  odcedzamy ser od serwatki przez filtr (gaza lub pielucha tetrowa). Wieszamy taki tobołek z serem do odcieknięcia...

i gotowe...

Z 5 litrów wyszło tak na oko około 1 km sera (nie moge zważyć bo moja waga straciła właściwości ważące)

już nie mogę się odczekać kiedy sie odsączy... mniam.

wtorek, 9 kwietnia 2013

tort znaczy czarne ciasto

Minęły Święta a wcześniej moje urodziny... kilka dziecięcych wspomnień... 10 urodziny moda na legginsy z laicry... kolega z klasy wyżej zaproszony na urodziny  śmiało rzuca do mojej Mamy "Pani też w kalesonach?"

Dla mnie urodziny to zawsze czarne ciasto (murzynek) i już.. kilka razy próbowałyśmy z Mamą zrobić krem z siadłego mleka z przepisu z "zeszytu" nigdy nam nie wyszedł.. nie wiem dlaczego...
Na urodziny mojego brata które wypadały we wrześniu Mama piekła oprócz czarnego ciasta placek ze śliwkami...  i kiedyś brat zażyczył sobie na urodziny właśnie placka ze śliwkami bez śliwek...
 Na placek ze śliwkami przyjdzie jeszcze czas... choć chyba mm jeszcze torebkę zamrożonych śliwek.. hm... może jutro?
 Dziś o torcie czyli o czarnym cieście...

Czarne ciasto:

1 1/2 margaryny
2 1/4 szkl. cukru (ja daje dwie albo nawet mniej)
3/4 szkl. mleka
2 1/4 łyżki kakao (babcia zapaisała "lepiej mniej" a ja daje więcej a czasem dorzucam i tabliczkę gorzkiej czekolady )
cukier waniliowy (1 opakowanie)

Wszystko umieścić w garnku i rozpuścić na wolnym ogniu.
Od powstałej masy odlać 10 łyżek do małego garnuszka (będzie potrzebne do polewy).

Masę lekko wystudzić (ja zawsze się nie mogę doczekać i do gorącej masy dodaje resztę składników zaczynając od mąki)

CIASTO:

3 szkl. mąki
5 żółtek
3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
piana z 5 białek

wszystko dokładnie wymieszać. Przelać do formy wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułka tartą lub wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec ok 35- 45 minut w temperaturze ok 180 stopni C. Patyczkiem sprawdzić czy nie jest mokre w środku.. choć znałam kogoś kto celowo "kopał" w blachę żeby był zakalec.

POLEWA:
10 łyżek odlanej masy
1 łyżka masła
1 1/2 łyżki kakao (znów uwaga Babci że wystarczy jedna a ja daje dwie)
2 łyżki cukru

wszytko na wolnym ogniu rozpuścić i mieszać  aż zgęstnieje (powinna jakby odrywać si e od garnka w czasie mieszania).
Gorące ciasto polać polewą...

Poczekać aż wystygnie.

Wbrew pozorom ciasto robi się bardzo szybko...
Z tej porcji wychodzą dwie średnie kesówki
z powodzeniem robię z połowy składników małe ciasto w małej silikonowej "keksówce". Takie na jeden dzień...